Tytuł może i brzmi clickbaitowo, albo przynajmniej tak, jakby mi zapłacili za napisanie tego artykułu… Prawda natomiast jest taka, że ja mój wyjazd do USA w 2019 r. wspominam do dzisiaj jako moje najlepsze wakacje i polecę to każdemu niezdecydowanemu. Zacznijmy jednak od początku.
Co to w ogóle jest?
Program wymiany kulturowej Work&Travel polega na wyjeździe do USA na czas studenckich wakacji w miesiącach maj-wrzesień. W ich trakcie chodzisz do amerykańskiej pracy i poznajesz ich kulturę ,,od środka”. W wolnym czasie prowadzi się tam normalne studenckie życie, czyli imprezy do rana i integracje zarówno z Amerykanami jak i innymi studentami z bardzo wielu krajów. Gwarantuję, że niektóre znajomości przetrwają wiele lat. Ja do dzisiaj mam dobry kontakt z moimi ekwadorskimi współlokatorami!
Dobra, ale od czego zacząć?
Jest w Polsce kilka firm tzw. sponsorów wizy, które pomagają w załatwieniu potrzebnych formalności, umówieniu wizyty w konsulacie/ambasadzie, a także w znalezieniu satysfakcjonującej nas na te niespełna 3 miesiące pracy. Ja mimo rozmowy na żywo w Warszawie z amerykańskim pracodawcą, po kilku perturbacjach zmieniłem już w Stanach pracę, więc nawet jak się nie wstrzelisz to nic straconego 😉
Było work, a gdzie to travel?
Po zakończeniu pracy według przepisów masz 30 dni na podróże po całych Stanach. Studenci zwykle łączą się w 3-5 os. grupy, wynajmują wspólnie auto i robiąc tzw. road-tripa przemierzają tysiące mil, zwiedzając najciekawsze punkty na mapie Ameryki Północnej. Ja w trakcie swojego wyjazdu obrałem za cel parki narodowe i zachodnie wybrzeże, więc w trakcie 3.5 tygodni przejechaliśmy jakieś 5tys km. Zmieniająca się przez tę odległość sceneria, niesamowite krajobrazy, bardzo przyjaźni ludzie napotkani na drodze sprawiły, że były to moje najlepsze wakacje. Odwlekałem ten wyjazd 2 lata niepotrzebnie, więc krótko podsumuję: Zdecydowanie warto!Let’s gooo!